Tak Glamorousgold... ból, tyle że nie nieświadomie go czuję, ale świadomie... bo chciałabym ten dzień spędzić z ukochanym, ale go nie ma... przy mnie, ze mną... wcale go nie ma.
Już słyszałam słowa "bież życie takim jakie jest, co Ci daje", ale nie umiem, nie potrafię.
W ten, jakże piękny, dzień Zakochanych, czuję się tak, jak w Święto Zmarłych. Walentynki nawet przechrzciłam na WaleWTynki, na prawdę w taki dzień mam ochotę na takiego typu wyładowanie frustracji, tęsknoty, gniewu. Chociaż staram się traktować ten dzień, jak każdy inny.
Są dwie rzeczy, których pragnę... oczywiście w wersji albo-albo. Pierwsza, miłości. Albo. Druga, śmierci.
I oczywiście piosenka... z okazji Walentynek. Piosenka o mnie... no prawie, bo ja mam oczy brązowe.
Blutengel - Broken Girl
"What do you see when you look into her sad blue eyes?
What do you feel when you touch her skin, when you hear her heart?
Do you see the sorrow?
Do you see the fear she hides inside?
Do you hear hear silent cries?
Do you listen when she prays?
She's a broken girl
She's living on the edge of the night
She's a broken girl
She needs someone like you
And she's praying for the night to come
She needs someone to carry her away
She got so much love to give
To the one who saves her soul"
Skłamałam, okłamałam i nie wiem, co teraz zrobić. Męczę się. Nie wiem, czy przyznać się do kłamstwa. Z jednej strony mogę wprowadzić w zakłopotanie, czy w poczucie winy drugą osobę, jeśli przyznam, że okłamałam ją. A z drugiej strony nie chcę żeby się tak poczuła. To z koleji prowadzi do dręczenia samej siebie. Co trwa w tej chwili. Nie chcę żeby z mojego powodu ta osoba czuła się nieswojo, czy miała jakieś wyrzuty sumienia. Czy warto męczyć siebie żeby inni mogli żyć pełnią życia? Dla tych, których się kocha, chyba warto.